theme-sticky-logo-alt
theme-logo-alt

U kościuszkowca z Suraża

Pan Antoni Jabłoński w tym roku kończy 94 lata, urodził się 23 sierpnia 1918 roku w Surażu na Podlasiu. Jest jednym z najstarszym żyjących żołnierzy kościuszkowców, którzy przeszli cały szlak bojowy dywizji od Lenino do Berlina i wzięli udział w szturmie stolicy III Rzeszy. Mieszka dzisiaj w swej rodzinnej miejscowości, w skromnym domku, tuż przy szkole podstawowej i gimnazjum, gdzie w izbie pamięci znalazły się jego pamiątki z okresu walk i służby wojskowej.

Tam właśnie, do Suraża w odwiedziny do kombatanta udał się prezes Stowarzyszenia Ogólnopolska Rodzina Kościuszkowców, gen. bryg. Zenon Poznański (R).

Gospodarz, uprzedzony wcześniej o wizycie, z niecierpliwością oczekiwał gościa w swym ogrodzie, na ławeczce pod jabłonią. Na powitanie, mimo swego mocno sędziwego wieku, wyszedł wyprostowany, raźnym krokiem, jak żołnierz, który nie czuje na plecach kilkudziesięciu minionych, bogatych w przeżycia, nieraz ciężkich lat. Towarzyszyli mu jego syn Józef oraz prezes miejscowego Związku Weteranów i Rezerwistów Wojska Polskiego płk Mieczysław Chodyniecki (R).

Po serdecznym przywitaniu, gen. Poznański poinformował weterana o utworzeniu Stowarzyszenia Ogólnopolska Rodzina Kościuszkowców, jego statucie i celach, jak również o podjętych działaniach statutowych i organizacyjnych. Poprosił następnie kombatanta o przyjęcie honorowego członkowstwa w Stowarzyszeniu.

Następnie, na prośbę generała, kpt. Antoni Jabłoński przypomniał swoje wojenne losy i przeżycia, bogato ilustrowane przyniesionymi z domu fotografiami i innymi pamiątkami z czasów wojny i pokoju. Okazało się, że pamięć również znakomicie mu dopisuje. Nie tylko szczegółowo opisywał swe dzieje od najmłodszych lat, ale i przytaczał wiele nazwisk swych kolegów i towarzyszy broni z lat wojny. Najdłużej zatrzymał się przy opisie najbardziej znaczącego epizodu jego życia, mianowicie zawieszenia biało-czerwonej flagi na szczycie Kolumny Zwycięstwa w Berlinie.

A mówił o tym tak: – W Berlinie przypadło nam szturmować zaciekle bronionej dzielnicy rządowej. W ciężkich walkach nasi żołnierze zdobyli kilka stacji metra i gmach politechniki. 2 maja przez radiostację przyszedł rozkaz o przerwaniu ognia. Nasza 7 bateria armat 76 mm doszła wtedy do placu, gdzie stała wysoka kolumna ze złoconą figurą anioła na szczycie. Gdy zastanawialiśmy się czy to jakiś kościół, podszedł do nas zastępca dowódcy baterii ds. politycznych ppor. Mikołaj Troicki i poinformował nas, że jest to niemiecka kolumna zwycięstwa – Siegessäule. Wtedy ktoś rzucił pomysł – nie pamiętam kto? – aby na kolumnie zwiesić polską flagę. Pomysł wszystkim się spodobał i szybko zszyliśmy dwa kawałki białego i czerwonego materiału o rozmiarach 3 na 3 metry. Tak zrobioną flagę przybiliśmy do długiego drzewca i pobiegliśmy w kilku do kolumny. Ja trzymałem flagę a wraz ze mną na kolumnę po 285 kamiennych stopniach wspięli się ppor. Troicki, ogniomistrz Kazimierz Otap, kanonier Eugeniusz Mierzejewski oraz kanonier Aleksander Karpowicz.

Flagę zawiesiłem na lewej ręce ogromnego, bo aż ośmiometrowego posągu i tak załopotała nad zdobytą stolicą butnej niegdyś III Rzeszy. Natychmiast zauważyli ją niemal wszyscy walczący wokół, zwycięscy i zwyciężeni. To była dla nas największa nagroda za lata cierpień i walki. To był symbol pokazujący dobitnie i sugestywnie, że „Jeszcze Polska nie zginęła”

płk Andrzej Karski (R)

Udostępnij:
Kategoria:Kronika
Wcześniejszy wpis
Rodzina Kościuszkowców
Kolejny wpis
Nieprzeciętne umiejętności
15 49.0138 8.38624 1 0 4000 1 https://sork.pl 300 0