14 maja 2013 roku, Pomnik Kościuszkowców, Warszawa – Wał Miedzeszyński – uroczystości związane z 70 rocznicą utworzenia 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki.
Wystąpienie Prezesa Zarządu SORK gen. bryg. Zenona Poznańskiego (R).
Szanowni zebrani, Droga młodzieży!
Jak co roku w maju spotykamy się u stóp tego monumentu. To tradycja nakazująca nam oddać cześć żołnierskiemu męstwu. Uosabia je orężny znój będący udziałem żołnierzy 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Dziś mija 70 lat od chwili utworzenia dywizji, której patronem obrano imię wybitnego patrioty, Tadeusza Kościuszki. Dywizji kościuszkowskiej już nie ma. Rozformowano stanowiące ją jednostki. Okryte chwałą sztandary spoczywają w muzealnej ciszy. W naszej świadomości dywizja nadal trwa. Niezbywalny bowiem pozostaje wkład, który kilkanaście pokoleń kościuszkowców wniosło swą służbą Polsce. Szczycimy się dokonaniami kościuszkowców w orężnych zmaganiach z wrogiem, dumą napawa nas dorobek żołnierzy w żółtych otokach w odbudowie kraju. Ten imponujący bilans, to rezultat żołnierskiego pojmowania miłości Ojczyzny. To nawiązanie do myśli patrona dywizji – Tadeusza Kościuszki. To ponadczasowy model patriotyzmu. Patriotyzm tej miary był zawsze i pozostaje jako dziedzictwo, wartością nadrzędną w kształtowaniu obywatelskich postaw. O ukochaniu Ojczyzny mówi się w różny sposób. Jakiekolwiek różne byłyby słowa, jakiekolwiek różne byłyby akcenty, niezmienne pozostają priorytety. Pojęcie i rozumienie patriotyzmu zasadza się na wspólnym mianowniku. I to on stanowi o tym, co nas łączy; we wspólnocie krwi, szacunku dla dziedzictwa i określaniu perspektyw. Naszą wspólną troską musi pozostawać szukanie i ugruntowanie wszystkiego, co jednakowo dla wszystkich cenne i drogie. My, byli żołnierze dywizji im. Tadeusza Kościuszki, przyjęliśmy wdrażanie tej idei za swą pierwszą powinność. Powoduje nami dążenie nakazujące jednakowy szacunek dla męstwa żołnierskiego manifestowanego w bojach na rożnych bitewnych polach. Nie różniło się ono niczym. Walczono gdziekolwiek to było w polskich barwach i pod polskimi znakami. Nie inne były też intencje i cena tych zmagań. Wszędzie przelewano polską krew. Tego wartościować nie wolno. Dziś w 70 urodziny dywizji, której pomnik wznieśli warszawiacy w dowód wdzięczności za wyzwolenie, apelujemy o jedność i wspólnotę pojmowania wszystkiego, co decyduje o narodowej tożsamości. Cieszy nas szczególnie obecność na dzisiejszej uroczystości młodzieży. Wam to drodzy przyjaciele powierzyć pragniemy naukę, której racje od pokoleń pozostają żywe – „Nic bardziej drogiego od Ojczyzny mieć nie można”.
Wystąpienie gen. dyw. Piotra Makarewicza (R)
Szanowni zebrani !
W tym miejscu i przy tej okazji trzeba cofnąć się nieco w czasie, aby w pełni zrozumieć dramat losów Polaków żyjących na wschodzie. Mój dziadek za udział w wojnie z bolszewicką Rosją w 1920 roku otrzymał ziemię na Wołyniu i stał się osadnikiem wojskowym na wschodnich kresach Rzeczpospolitej. Tam założył rodzinę i tam urodzili się jego trzej synowie i córka. W 1939 roku, gdy z zachodu na Polskę najechały hitlerowskie Niemcy, a 17 września na wschodnie rubieże wkroczyły wojska radzieckie, rodzina mojego Ojca znalazła się w tragicznym położeniu. Jako osadnik wojskowy, mój dziadek stał się dla władz radzieckich elementem szczególnie niebezpiecznym i dlatego już w lutym 1940 roku, cała rodzina, jako jedni z pierwszych, zostali deportowani w głąb Rosji. Z jednej strony tragedia, gdyż trzeba było pozostawić dorobek całego życia, a z drugiej strony – uniknęli w ten sposób „rzezi wołyńskiej” z rąk ukraińskich nacjonalistów. Przerzucano ich w różne miejsca, aby w końcu trafić za Ural na południowo-zachodnią Syberię, do kołchozu Erkan w obwodzie kurgańskim. Z tamtego miejsca, pewnego wiosennego dnia dwaj chłopcy, mój Ojciec Kazimierz i jego o rok młodszy brat Tadeusz, zaopatrzeni jedynie w błogosławieństwo Ojca i Matki, wyruszyli w długą drogę do oddalonych o tysiące kilometrów Sielc na Oką. Po około trzech tygodniach w dniu 13 maja dotarli na miejsce i zostali wcieleni do 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Ktoś może zapytać, dlaczego wcześniej nie wstąpili do Armii generała Andersa. Szczególnie młodym uczestnikom dzisiejszej uroczystości chcę uświadomić, że wtedy pojęcie „media” nie istniało. Rosja była wielkim krajem ogarniętym wojną, w którym ludzi żyli biednie, nie było Internetu, nie było telewizji, nie było powszechnie dostępnej radiofonii, a nawet codziennej prasy – szczególnie w zagubionym gdzieś na Syberii kołchozie. Wielu Polaków porozrzucanych wtedy po całej Rosji w ogóle nie wiedziało, że trwa formowanie armii Andersa, wielu z nich było za młodych, a jeszcze inni po prostu nie zdążyli dotrzeć do polskich jednostek przed ich ewakuacją do Iranu. Zatem, gdy dotarła wieść o formowaniu polskiej dywizji w Sielcach, dla naszych Rodaków była to kolejna, niepowtarzalna okazja, aby wyrwać się z tej „nieludzkiej ziemi” i powrócić do Ojczyzny, bijąc po drodze jej wrogów. Z opowiadań swojego Ojca wiem, że nikt wtedy nie myślał o polityce. Ci młodzi ludzie chcieli bić się z Niemcami, wrócić do Polski oraz umożliwić ten powrót swoim bliskim. Wkrótce mieli już okazję do pierwszej walki. W październiku 1943 roku Ojciec i Stryj, rozpoczęli pod Lenino swój szlak bojowy, na zachód, do Polski. To dzięki ich zasługom w walce z Niemcami i przelanej przy tym krwi, udało im się, ale dopiero po wojnie, w kwietniu 1946 roku sprowadzić Rodziców, najmłodszego brata i siostrę do Polski, na nasze Ziemie Odzyskane na zachodzie kraju. Reprezentuję już trzecie pokolenie żołnierzy Wojska Polskiego w mojej Rodzinie i jestem dumny z tego, że los pozwolił mi, podobnie jak mojemu Ojcu i Stryjowi, również służyć kilka lat w 1 Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej im. Tadeusza Kościuszki na różnych stanowiskach. Jestem dumny z tego, że miałem zaszczyt dowodzić 1 praskim pułkiem zmechanizowanym. Dlatego z goryczą odbieram fakt, że 1 Dywizja, która pierwsza poszła do boju pod Lenino, krwawo walczyła o zdobycie warszawskiej Pragi, przełamywała Wał Pomorski, sforsowała Odrę i zdobywała Berlin, w wolnej i niepodległej Polsce przegrała z bezmyślnością i bezdusznością polityków i wojskowych biurokratów ulegając likwidacji. Mówię o tym dzisiaj, gdyż obecnie, w tych dziwnych i ciekawych czasach głosi się wiele półprawd lub całkowitą nieprawdę również o kościuszkowskiej dywizji. Szczególnie, na wypaczoną wiedzę o żołnierzach walczących o Polskę na wschodzie, narażona jest nasza młodzież. Dlatego wykorzystując obecność na uroczystościach związanych z 70 rocznicą formowania 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki kieruję te kilka refleksji na temat historii do młodego pokolenia, aby młodzież mogła usłyszeć te słowa w formie prostego przekazu, dającego podstawy do własnych przemyśleń. Serdecznie pozdrawiam wszystkich byłych żołnierzy 1 Dywizji. Życzę im zdrowia i pomyślności. Pozdrawiam młodzież i wszystkich zebranych. Dziękuję za uwagę.